Odpowiedź:
Mijały letnie miesiące 1943 roku, tego roku obfitych zbiorów polnych, roku klęsk
niemieckich w Rosji i we Włoszech, roku natężenia polskich akcji dywersyjnych.
Coraz nowe grupy Armii Krajowej w różnych częściach kraju otrzymywały zadania
dywersyjne. Mnożyły się wystąpienia bojowe Batalionów Chłopskich, oddziały partyzanckie
Armii Ludowej stawały się coraz liczniejsze, wróg czuł się w Polsce coraz mniej pewnie.
Jednocześnie szła służba Małego Sabotażu podejmowana przez różne grupy podziemne, w
której zawsze jednak prym wiedli wawerczycy. Cóż za efekt w Warszawie wywołało kiedyś
włączenie się Wawra w megafonową sieć „szczekaczek” i nadanie krótkiej audycji polskiej z
hymnem narodowym, marszem generalskim, z gorącym przemówieniem. Osiemnastoletni
Janek Gutt64, jeden z głównych realizatorów tej imprezy - przez miesiąc chodził dumny jak
paw. Grupy Szturmowe Szarych Szeregów wykonywały otrzymane zadania raz lepiej, raz
gorzej.
Na wojnie różnie wypada. W jednych akcjach brał Zośka udział osobiście - w innych
nie. Zresztą „akcje” stanowiły tylko ułamek właściwej pracy. „Orało się” i „harowało”
naprawdę w czasie nie kończących się rozpoznań, przygotowań, ewakuacji zagrożonych
lokali, urządzania magazynów, naprawiania samochodów itd. Samochody potrafiły zatruć
życie, wyciskać z człowieka siódme poty. Raz się jednak zdarzyło, że pewien samochód stał
się przedmiotem przyjaznych uśmiechów. Był to Czerwony Ford. Kiedyś urządzono wyprawę
na Targówek do fabryki chemicznej po środki wybuchowe. Zośka dowodził w tej wyprawie
„kolumną zmotoryzowaną”, Maciek prowadził „czołówkę”. Oczywiście można było
materiały wybuchowe preparować samemu, ale skoro jest na Targówku legalna fabryka -
czemu jej istnienia nie wyzyskać? Fabrykę obstawiono, stróżów sterroryzowano i Maciek ze
swoimi ludźmi wytaczał wielkie beczki, które Zośka ze swoimi ładował na wozy. Przez
pomyłkę załadowano parę beczek z czerwoną farbą Jedna z tych beczek puściła, oblewając
forda posoką. Szpetna plama pozostała na pół denerwując, a na pół śmiesząc. I tak oto dostał
swe imię bojowe Czerwony Ford. Dobry był to wóz. Z Czerwonego Forda zastrzelono
gestapowca (jednego z tych, co dręczyli Rudego) na minutę przed przejazdem patrolu policji
niemieckiej słynnym w okupowanej Warszawie mercedesem z alei Szucha. Mercedes zdążył
jeszcze dostrzec zawracającego forda - nie zdążył go jednak odszukać i dopaść.
Szczęśliwą miał również „rękę” Czerwony Ford, dowożąc broń i amunicję do
64 Jan Gutt (1925-1943) - w polowych Szkołach zastępowy zastępu Mokotów Górny 430, przewodził
ekipie wawerskiej w naklejaniu afiszy we Lwowie. Aresztowany 3 grudnia 1943 i stracony w egzekucji ulicznej.