Był późny wieczór kiedy wracałam do domu ,pomyślałam sobie,że pójdę na skróty przez łąki które rozciągały się wzdłuż drogi. Było dość ciepło,zwierzęta wydawały z siebie charakterystyczne odgłosy,było przyjemnie. Szłam zamyślona i zadowolona ze spotkania z dawno niewidzianą koleżanką. Już chciałam skręcić na główną drogę,kiedy moją uwagę przykuła postać kobiety,chyba starszej,sądząc po ubiorze. Przestraszylam się trochę, chociaż osoba ta wydała mi się znajoma. Mialam do niej podejść,ale tuż obok zatrzymał się samochód ,kiedy się odwróciłam kobiety już nie było. Pewnie mi się przewidziało,uznałam i wsiadłam do auta. Kolega,który mnie podwiózł powiedział ,że nikogo nie widział,że może że zmęczenia mam zwidy. Szybko zapomniałam o tym zdarzeniu,dni mijały,a ja znów wybrałam się na umówione spotkanie z Zuza. Wracałam podobna trasa,tylko nie przez łąki,bo padało i bałam się ,że gdzieś utknę. Szłam caly czas droga,gdy mijałam to miejsce,spojrzałam w tym kierunku i znów zobaczyłam kobietę. Tym razem dobrze się przypatrzylam,ubrana była w długą,czarna kurtkę,chyba ciemną chustkę i patrzyła w moją stronę. Wydała mi się spokojna tylko ten jej wzrok,utkwiony,niewzruszony. Zaczęłam się zbliżać do niej ,ale ona nawet nie drgnęła. Trochę już wystraszona podeszlam nieznacznie w jej kierunku,ale ona nic,wtedy byłam bardziej przestraszona,krzyknęłam z daleka dzień dobry,ale dalej żadnej reakcji ze strony staruszki. Stanęłam chwilę zastanawiając się co robić, spytałam jeszcze czy mogę w czymś pomóc,ale nic,głucha cisza. Wówczas postanowiłam się wycofać i powolutku poszłam drogą do domu myśląc o tej kobiecie. Następnego dnia opowiedziałam o tym zdarzeniu mojej sąsiadce,pani Izie. Jakie było moje zdziwienie po wysłuchaniu jej opowieści. Okazało się ,że ta staruszka jest dobrym duchem tych łąk,że przynosi szczęście tym którzy ją zobaczą,a mało komu się udaje. Oczywiście nie uwierzyłam w tą bajkę. Postanowiłam dowiedzieć się prawdy,poszłam do najstarszej kobiety w mojej miejscowości,pani Marianny i ona potwierdziła tę historię,tylko dodała,że kobieta ta żyła przed wojna,opiekowała się zwierzętami. Mało kto wiedział o niej,a ona nie przychodziła do wsi,mówili o niej babula. Czasami ktoś mówił ,że mu pomogła w chorobie i tyle. Umarła na tych łąkach i czasami snuje się po nich jak duch,obrońca dzikich zwierząt. Cała ta historia wydała mi się nieprawdopodobna,ja w duchy nie wierzę. Po kilku dniach poszłam w to miejsce z koleżanką,ale nie spotkałam babuli,później byłam jeszcze kilka razy sama i też nie spotkałam jej więcej. Żałowałam wtedy ,że odeszłam ,gdy patrzyła w moją stronę . Ale co miałam zrobić,sprawdziłam w starych gazetach,internecie,pytałam nauczyciela historii ,ale nic się nie dowiedziałam. Do tej pory nie mogę tego zrozumieć ,dlaczego mi się pokazała.Moze faktycznie przyniosła mi szczęście,bo wszystko co do tej pory zaplanowałam to się ziściło. Albo szczęście,albo przeznaczenie,nie wiem,ale dziękuję Ci babulu!
może ci się przyda?