Odpowiedź:
W czwartej księdze „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza odnajdujemy opis polowania na niedźwiedzia. Opis jest plastyczny, dynamiczny i stopniowo rozwijając akcję, cały czas trzyma czytelnika w napięciu.
Obserwujemy Hrabiego, Tadeusza, Księdza Robaka i Gerwazego, którzy wyruszają na łowy do puszczy litewskiej. To Wojski jest prowodyrem całej wyprawy, gdyż to on wytropił ślad zwierzyny wiedząc, że znajduje się ona w pobliżu Soplicowa. To on także ma największe doświadczenie w tego typu łowach. Wystarczy, że przyłoży ucho do ziemi i już wie, czy niedźwiedź znajduje się blisko.
Tak jest w istocie i jeszcze zanim psy swym węchem wyczuły wielkiego zwierza, Wojski już wiedział, że on jest blisko. Najpierw psy dopadają nieszczęsnego kudłacza, potem przyłączają się do nich ludzie. Panuje wielka kotłowanina i zamieszanie, niedźwiedź dzielnie się broni, jednak ogary nie dają za wygraną. Wreszcie padają trzy strzały, a za nimi cała seria, która trafia w niedźwiedzia, a on przestraszony ucieka w stronę przeciwną. Inaczej niż wszyscy tego oczekują.
Wychodzi naprzeciw Tadeusza i Hrabiego, którzy nie cofają się przed zagrożeniem, ale próbują pokonać przeciwnika wystrzeliwszy w jego stronę ze strzelb. Obaj jednak pudłują, dlatego starają się obezwładnić wielkiego zwierza w inny sposób. Chwytają obaj za jeden oszczep i przez dobrą chwilę wydzierają go sobie, kiedy niedźwiedź jest tuż tuż. Dziki zwierz jest rozzłoszczony nie na żarty, wyrywa drzewa, szamoce się i ryczy.
Pojedynek zapewne skończyłby się tragicznie dla Tadeusza i Hrabiego, gdyby nie pomoc Asesora, Rejenta i Gerwazego, którzy nadbiegają z drugiej strony i wystrzeliwują w stronę niedźwiedzia, który pada nieżywy. Wtedy następuje słynna scena końcowa, podczas której Wojski na znak zakończonych pomyślnie łowów dmie w swój stary, kręty róg.
Wyjaśnienie: