Odpowiedź:
Nagle zza drzew wyłoniła się cała wataha. Maja o mało nie krzyknęła na ten widok. Pierwszy raz widziała tak ogromną rodzinę dzikich zwierząt. Mało brakowało, a zemdlałaby na ten widok. Wtedy chłopak cichym głosem powiedział.
- A teraz schowaj się, by nie zwrócić ich uwagi! I nie wydawaj żadnych głośnych dźwięków.
Maja na tą wiadomość wytrzeszczyła oczy i ze strachu od razu schowała się za kamień.
W tym samym momencie z gęstego lasu wyłoniła się cała rodzina wilków. Chłopak z uwagą przyglądał się zwierzętom i nic nie przykuło jego szczególnej uwagi jak fakt, że jeden z nich wyglądał na poszkodowanego. Marek już wstawał, by to sprawdzić, gdy Maja chwyciła go mocno za rękę i powiedziała.
- Oszalałeś? Te zwierzęta mogą ci coś zrobić, brakuje jednego złego ruchu i po Tobie!
Chłopak początkowo zastanowił się nad słowami dziewczyny, po czym stwierdził, że jednak warto sprawdzić czy to na pewno nic poważnego. Marek podchodził skulony, starając się nie wydać ani jednego dźwięku. Maja zauważywszy, że koło niej nie ma chłopaka gwałtownym ruchem się podniosła i spojrzała na polanę, gdzie wilki odpoczywały po obiedzie. Dziewczyna nie zważając już na nic uwagi wybiegła do chłopca i krzyknęła.
- Co ty robisz? Jak zaraz się nie cofniesz to naprawdę coś może ci się stać!
Na co podniesionym tonem Marek.
- A co jeśli jego życiu zagraża niebezpieczeństwo?
Dziewczyna wiedząca, że jeśli teraz się nie cofną może skończyć się tragedią i nie odpowiadając na pytanie chłopaka chwyciła go za rękę i pociągnęła w przeciwną stronę.
- Dlaczego to zrobiłaś?
Maja wstrząśnięta całą sytuacją odpowiedziała.
- Marek naprawdę to nie jest bezpieczne miejsce, to jest miejsce dzikich zwierząt. Wiem, że chciałeś dobrze, ale jedyne co dobrego teraz możemy zrobić to poszukać drogi, którą uda nam się wrócić.
Chłopak po namyśle stwierdził, że są najprawdopodobniej sami w lesie, bez żadnej osoby dorosłej tylko z dzikimi zwierzętami.
Niechętnym, ale stanowczym tonem odpowiedział.
- Wiesz Maja, może masz rację. Faktycznie mogło mi się coś stać. Przepraszam za moje zachowanie, zachowałem się bardzo nieodpowiedzialnie.
- A teraz nie mamy już czasu, zwbieramy się stąd jutro rano, bo nie jest to bezpieczne miejsce. Szczególnie dla dwójki dzieci.
Z samego rana dzieci wyruszyły w poszukiwaniu pomocy albo drogi powrotnej. Na szczęście na swojej drodze nie napotkali już ani jednego dzikiego zwierzęcia. Marek i Maja w drodze opowiadali sobie całą sytuację i stwierdzili, że finalna decyzja o nie podchodzeniu do watahy była jedną z najdojrzalszych decyzji.
Mam nadzieję, że o to chodziło <3 Miłego dnia/nocy.