Odpowiedź:
Pewnego wieczora przechodziłam obok cmentarnej kaplicy, kiedy moją uwagę przykuł dziwny dźwięk z niej dochodzący . Niewiele myśląc podeszłam do drzwi budynku, aby zobaczyć, co się dzieje w środku.
Powoli z wielką ciekawością otworzyłam drzwi i ujrzałam kilkunastu ludzi, zebranych koło dziwnie zachowującego się człowieka; Guślarza, który próbował wywołać duchy,więc od razu pomyślałam,że jestem świadkiem dziadów. Po chwili Guślarz spalił garść kądzieli i wypowiedział zaklęcie.Po tym wydarzeniu pojawiły się dwa duchy lekkie,czyli Józio i Rózia. Opowiedzieli oni historię o tym, że nie mogą dostać się do nieba, ponieważ za życia nie zaznały nigdy goryczy. W tej chwili zrobiło mi się okropnie smutno, ponieważ wyobraziłam sobie, co one muszą czuć, kiedy nie mogą dostać się do nieba. Dusze rodzeństwa poprosiły o dwa ziarna gorczycy. Po spełnieniu ich prośby mary zniknęły, ale zanim opuściły cmentarną kaplicę wypowiedziały słowa "Kto nie zaznał goryczy ni razu, ten nie dozna słodyczy w niebie". Następnie zniknęły i obrzęd trwał dalej. Po chwili zapalono kocioł wódki,Guślarz wypowiedział zaklęcie i nagle, za oknem ukazała się mroczna zjawa. Wywołano ducha Złego Pana, który za życia był okrutny wobec swych poddanych i nie chciał udzielić nikomu pomocy,nawet w wigilię świąt bożego narodzenia . Widmo prosiło o dwa ziarna pszenicy i miarkę wody, lecz kiedy je dostaje, nie może go spożyć, gdyż natychmiast z jego ust kawałki jedzenia wyrywają drapieżne ptaki. Te ptaki to dusze tych, którym Zły Pan nie udzielił pomocy. Widmo odchodzi, zostawiając przestrogę "Bo kto nie był człowiekiem ni razu, temu człowiek nic nie pomoże!". Następnie po spaleniu wianka ze święconych ziół i wypowiedzeniu zaklęcia pojawił się duch młodej dziewczyny Zosi, która za życia bawiła się uczuciami chłopców, którzy byli w niej ślepo zakochani. Ta zjawa prosiła młodych chłopców obecnych na obrzędzie, żeby sprowadzili ją na ziemię, lecz mimo usilnych prób, nie udało im się to. Guślarz stwierdził, że męka dziewczyny skończy się za 2 lata, po czym będzie mogła udać się do upragnionego nieba. Duch Zosi odchodząc mówił "Kto nie dotknął ziemi ni razu, ten nigdy nie może być w niebie". Po wypowiedzianej przestrodze duch dziewicy Zosi odszedł. Tuż przed zakończeniem obrzędu,gdy Guślarz miał pozdejmować całuny w kaplicy niespodziewanie pojawiła się czwarta zjawa. Nie odzywała się oraz nie ruszała. Guślarz próbował ją przepędzić, jednak to nie pomagało. W tamtym momencie bardzo się przestraszyłam zaistniałą sytuacją. Mara patrzyła się na jedną z Pasterek. Ta tylko śmiała się, nic nikomu nie mówiąc. Dopiero po jej wyprowadzeniu widmo opuściło kaplicę podążając za pasterką. Obrzęd zakończył się rzuceniem w każdy kąt kaplicy ziaren maku i soczewicy.
Magdalena U.
Wyjaśnienie: myślę,że pomogłam choć trochę